O Półmaratonie Słowaka słyszałam zupełnie skrajne opinie. Część z nich bardzo pozytywna, niektórzy opisywali mi go jako najlepszą imprezę biegową w Wielkopolsce, z drugiej strony słyszałam jednak głosy, że tam się nie da biegać, ludzie padają jak muchy ze względu na towarzyszące terminowi startu upały…
Słoneczne dni naprawdę uwielbiam, choć bieganie w takich warunkach, to oczywiście co innego ; ) Mimo to postanowiłam sprawdzić na własnej skórze, dlaczego ten bieg niesie ze sobą tyle emocji. Start przesunięto w tym roku na godzinę 9:00, co miało zagwarantować lepsze warunki, a dokładniej niższą temperaturę.
Zazwyczaj przed każdym startem zapoznaję się z trasą, śledzę na bieżąco aktualności, co daje mi poczucie dobrego zorganizowania, jednak tym razem wszystko odbyło się zupełnie spontanicznie. Nie czułam nawet przedstartowej adrenaliny! Pakiet startowy odebrałam już w sobotę, w niedzielę zdaliśmy się na GPS i ruszyliśmy całą rodziną na start. Na miejscu okazało się, że droga wskazana przez naszego pomocnika jest już zamknięta, ale na szczęście kierowaliśmy się za innymi biegaczami i spokojnie dotarliśmy na miejsce parkingowe.
Nie wydawało mi się szczególnie gorąco, więc byłam dobrej myśli ; ) Zazwyczaj planuję mniej więcej w jakim czasie chciałabym się zmieścić lub marzę o poprawieniu życiówki, ale tym razem postanowiłam biec zupełnie na wyczucie, bez zegarka : )
Pierwsze kilometry mijały mi standardowo bardzo szybko. Podziwiałam miasto i życzliwość obecnych na trasie kibiców. Upału być może nie było, ale pod koniec trasy ze względu na zmęczenie ciepło dawało się we znaki, więc przygotowane przez nich kurtyny wodne były niezastąpione. Momentami na trasie pojawiał się duży wiatr i były to odcinki, które zdecydowanie pozbawiały mnie zapasów sił… Trasa składała się z dwóch pętli, co tym razem bardzo mi odpowiadało, bo miałam nadzieję spotkać w połowie drogi mojego Męża z dziećmi, którzy zazwyczaj czekają tylko na mecie. Po pierwszym kółku wiedziałam również czego mogę się po trasie spodziewać (i gdzie najmocniej wieje ; ) W związku z moim brakiem przygotowania, przed startem nie sprawdziłam na których kilometrach znajdują się punkty odżywcze. Był to o tyle dziwny dla mnie bieg, że nie mogłam się zdecydować, czy powinnam już coś wypić/zjeść i część z punktów odżywczych przegapiłam… ; ) Kryzys dopadł mnie w okolicach 16-17 km, kiedy nagle poczułam brak sił. Wizualizowałam sobie jaka została mi jeszcze odległość do pokonania w przełożeniu na trasę, po której biegam na co dzień. Pomyślałam sobie, że tak naprawdę to już bardzo blisko. Na 20 km spotkałam moją rodzinkę, co o dziwo wybiło mnie z rytmu, bo w mojej wizji spotykałam się z nimi na mecie : ) Mimo to starałam się, żeby jakoś dotrwać do mety, choć jak wspominał mój Mąż nie wyglądałam już zbyt świeżo ; ) Na mecie zobaczyłam, że na zegarze jest czas bliski dwóch godzin, a po chwili dołączył do mnie Mąż, który otrzymał smsa z informacją, że mój wynik to 2:00:29. Normalnie pewnie wyrzucałabym sobie te 29 sekund, ale ten bieg miał w sobie jakiś taki luz, że autentycznie ten wynik mnie ucieszył ; ) Być może podeszłam do niego za bardzo treningowo, ale taki „radosny” start bez nastawiania się na wynik chyba mi się przydał.
Odniosłam wrażenie, że Półmaraton Słowaka to duże wydarzenie dla całego miasta, a mieszkańcy są w niego mocno zaangażowani. Doping na trasie był bardzo budujący, co nie jest niestety normą na wszystkich biegach…Pod tym względem rozumiem, dlaczego biegacze tak chętnie starują w Grodzisku i jestem pewna, że sama też tam wrócę ; ) Atmosfera nie do podrobienia!
Ala napisał(a):
Brawo, świetny czas! jak dla mnie dystans zabójczy, ale powoli powoli i kto wie.
Gin napisał(a):
Uwielbiam Twoje relacje, zawsze takie optymistyczne! sama bym się dała pokroić za taki czas, ale coraz częściej słyszę teksty w stylu „nie poszło mi, nie złamałam …( i tu pada jakiś czas)”. Oczywiście te osoby się zarzekają, że dla przyjemności biegają, a nie TRENUJĄ także tak.. Bez spiny 🙂
Marta napisał(a):
Bardzo dziękuję! 🙂 dokładnie rozumiem co masz na myśli, bo sama spotykam się z podobnymi komentarzami 😉 osobiście jestem zdania, że każdego motywuje coś innego, a ja ścigam się sama ze sobą, więc komentarze typu „co Ci tak słabo poszło” puszczam mimo uszu 😉 Dla kogoś słabo, dla mnie może być spełnieniem marzeń 😀
Malgorzata Wrzesińska napisał(a):
Super relacja !! Wiele pozytywnych opinii słyszałam o tym biegu i brzmi ciekawie 🙂 Może i ja zreflektuję i w przyszłym roku się pokuszę o start ? Gratuluję 🙂 Serdecznie pozdrawiam 🙂
Marta napisał(a):
Gorąco polecam! mi się bardzo podobało i planuję kolejny start za rok 🙂 Bardzo dziękuję za gratulacje i mam nadzieję, ze do zobaczenia 🙂